No to właśnie mija mój ósmy dzień na surowo. Na razie wrzucam kilka zdjęć co ciekawszych przysmaków, w wolnej chwili wrzucę przepisy :) Na pierwszym planie bananowo-truskawkowe lody, poniżej jeszcze jedna wersja Rawsianki ;)
No i absolutny hit - raw brownies z tego przepisu wg Food porn vegan style. Naprawdę jest to dużo smaczniejsze ciacho, niż murzynki, babki i inne mączne stwory ;) Mega czekoladowe i przy okazji ma smak, który nie ujawnia swych tajemnic od razu - nuta cynamonu, lekka, nienarzucająca się słodycz, wanilia, wreszcie orzechowo-kokosowy posmak. Na zdjęciach w trakcie nakładania polewy - żeby było widać dolną warstwę :)
Dziś zrobiłam też pierwszy pod pięciu dni trening i czuję się fantastycznie - mnóstwo energii i wcale nie czuję się słabsza :) Mam zamiar wprowadzić na razie zasadę 80/20, gdzie osiemdziesiąt procent to surowizna, a dwadzieścia przetworzone jedzenie. Z pieczywa tylko pumpernikiel, albo razowy chleb (ale mam nadzieję, że nauczę się wkrótce robić witariańskie pieczywo), chodzi mi przede wszystkim o uwzględnienie mleka sojowego, roślin strączkowych i filiżanki kawy. Tak, są rzeczy, z których za cholerę nie chcę zrezygnować. Zabierzcie mi zupy, falafle, nawet gotowane ziemniaki, ale zostawcie kawę! Dobra, lekko dekadencki akcent musi być.
A na koniec naleśniki z żytniej pełnoziarnistej mąki z warzywami - to dla P.