Kolejny dzień na surowo upłynął mi pod znakiem soków i shake'ów, wciągnęłam również sałatkę z rukoli z awokado i pomidorami, więc nic ciekawego się nie zadziało. Nie mam w ogóle ochoty na słodycze, za bułami jakoś na razie też nie tęsknię, więc może uda się część nawyków pociągnąć znacznie dłużej, niż tydzień. Tym bardziej, że nie zanotoałam żadnego spadku energentycznego, nie męczy mnie też żaden ból głowy, co niekiedy zdarzało mi się przy oczyszczających projektach, piciu samych soków czy całkowitej głodówce. Może organizm jest trochę bardziej przyzwyczajony do moich ekscesów i lepiej sobie radzi? Mam nadzieję :)
Za to dla P. zrobiłam zapiekankę z różnych rzeczy, które jakoś nie mogły doczekać się na swoją kolej i zaczynały się powoli psuć, krzycząc "teraz albo nigdy!", przerobienie ich na zapiekankę to był strzał w dziesiątkę :)
Za to dla P. zrobiłam zapiekankę z różnych rzeczy, które jakoś nie mogły doczekać się na swoją kolej i zaczynały się powoli psuć, krzycząc "teraz albo nigdy!", przerobienie ich na zapiekankę to był strzał w dziesiątkę :)
Zapiekanka z brokułami
Wysmarowaną oliwą blachę wykładamy, w podanej kolejności, pokrojonymi w plastry:
ziemniakami (posypujemy rozmarynem i odrobiną soli)
pieczarkami (smarujemy je oliwą)
cukinią
zblanszowanymi brokułami (czyli kilka sekund we wrzątku)
Na wierzch idzie sos ze słonecznika (podobny do tego, ale bez odsączania, z paroma orzechami, które miałam pod ręką, czarnym pieprzem, solą i ostrą papryką). Przed włożeniem zapiekanki na około 30 minut do piekarnika, całość posmarowałam jeszcze odrobiną oliwy, żeby warzywa nie wyschły i posypałam je sproszkowaną papryką.
Kibicuję, chociaż sama do surowych diet się chyba nigdy nie przekonam :). Odwyk od buł by mi się jednak przydał, szczególnie, że w Krakowie na każdym kroku są te przeklęte obwarzanki...
OdpowiedzUsuńSpytam tak na marginesie, czy Twój blog ma jakąś stronę na fejsbuku? :>
Coś o bajglach wiem, w Krakowie jestem kilka razy w roku i już na dworcu kupuję pierwszego! :)
UsuńNa surowej diecie w 100% przez cały czas chyba bym jeszcze nie dała rady - repertuar potraw mam dosyć skromny, a i z pewnych nie chcę rezygnować, bo nie widzę przeciwskazań zeby je jeść (np. mój ukochany hummus czy falafle). Za to ograniczenie buł na jakiś czas w moim przypadku jest dobrym wyjściem, zwłaszcza słodkich... :)
A propos face'a - nie ma strony, co więcej, ja też nie korzystam z f., może faktycznie pomyślę, żeby założyć, pewnie jest lepsza komunikacja z innymi roślinożercami :)
I nie oblizałaś nawet sztućców? ;) Gratuluję silnej woli!
OdpowiedzUsuńNie! ;) I P. czuwał tym razem nad ilością przypraw, więc ewentualne pretensje tym razem wylądują pod jego adresem ;)
Usuń