W tym roku wiosenne przesilenie ciągnie się za mną niemiłosiernie. Brak jednoznacznie dobrej pogody w połączeniu z milionem rzeczy, za którymi nie nadążam (i odkładam na niezwykle pojemne PÓŹNIEJ), których nie rozumiem i, które powodują chroniczną dysfunkcję nie tyle nawet fizyczną (tu nawet nie jest najgorzej), co psychiczną sprawia, że najbardziej pociągające wydają mi się obecnie: spanie, praca w domu, cisza i spokój.
I czekolada.
Wiosna zapowiada się bardzo ambitnie.
Warstwa pierwsza:
3 nieduże cebule
1 por
Pół kilograma pieczarek
sól, czarny pieprz, ostra papryka
olej
Cebulę i pora posiekać (dość grubo) zeszklić na oleju, dodać pokrojone pieczarki i podsmażać jeszcze przez chwilę aż pieczarki puszczą sok. Dodać świeżo zmielony pieprz, sól i paprykę.
Warstwa druga:
200 g kaszy gryczanej namoczonej przez noc
płatki drożdżowe nieaktywne
4 łyżki oleju
szczypta kurkumy
sól himalajska
pieprz czarny
Namoczoną kaszę przepłukać, dolać wody do wysokości kaszy i zblendować dodając 3 łyżki płatków, olej i przyprawy.
Warstwa trzecia:
2 garście szpinaku
2 ząbki czosnku
2 garście czarnych oliwek
sok z cytryny
sól, pieprz
Szpinak podsmażyć na oleju, dodać posiekany w cienkie plasterki czosnek, pieprz i sól. Oliwki zblendować z odrobiną zalewy ze słoika, dorzucić szpinak, kilka łyżek sosu z kaszy gryczanej i zmiksować na gładką masę. Jeśli pasta jest zbyt mało kwaśna, dodać trochę soku z cytryny.
Do dość dużego naczynia do zapiekania przełożyć kolejno: podsmażone warzywa, sos z kaszy gryczanej, sos pieczarkowy. Wierzch skropić oliwą i piec w temperaturze 180 stopni przez około 30 - 40 minut (odpaliłam termoobieg i góra fajnie się spiekła).
Namoczona i zblendowana kasza gryczana to ciekawa baza do wszelkich kombinacji. Nie ma narzucającego się smaku (lekko "kaszowy") i to przyprawy i pozostałe dodatki decydują jakiego nabierze. I do tego - podobnie jak w ciastach - dobrze się klei, więc świetnie spoiła wszystkie warzywa.
_________
A na deser kolejne wydanie czekoladek DIY, tym razem z kremem nugatowym i nerkowcami. Poniżej słodkości w połowie procesu produkcyjnego, zanim nadzienie zostało przykryte gorzką czekoladą.
A na deser kolejne wydanie czekoladek DIY, tym razem z kremem nugatowym i nerkowcami. Poniżej słodkości w połowie procesu produkcyjnego, zanim nadzienie zostało przykryte gorzką czekoladą.