Prezenty hand made to mój ulubiony typ. I takie, które w opakowaniu mają jakiś bajer (w tym roku najbardziej zauroczyła mnie mała czerwona kokardka i pomysły mojej baby sis, bezapelacyjnie wygrywającej w tej konkurencji).
I lubię dostawać rzeczy do jedzenia. Może dlatego, że kojarzą mi się z dzieciństwem i zagranicznymi paczkami przysyłanymi w czasach, kiedy raz na jakiś czas, ściskając w kieszeni monetę, leciałam z wypiekami na twarzy po gumę Donald do pobliskiego warzywniaka. Każda czekolada otrzymana w czasie świąt była przez mnie celebrowana po kawałku przez co najmniej tydzień, a metalową puszkę w kształcie czerwonej budki telefonicznej (po cukierkach) mam do chwili obecnej.
Podobnie myślę dziś o wegańskich słodyczach, wciąż słabo dostępnych lub (jeśli nie są to przypadkowo wegańskie produkty z marketów) kosztujących majątek. Z każdego batonika cieszę się jak świr nawet, jeśli zwykle staram się unikać niezbyt zdrowych słodyczy i sama nie kupiłabym np. żelkowych świderków z M&S.
 |
Dostałam też chleb esseński, ale jest tak paskudny, że zupełnie nie wiem, czym go reanimować! :D
I marzenie każdego wegańskiego kucharza - mega mocny blender. Prawie urywa rękę (i jeszcze do tego pięknie świeci na niebiesko!) więc jest szansa, że przetrwa najtrudniejsze starcia z orzechami i mrożonymi owocami :)
Blendtec? Ja esseński tostowałam, bo nie byłam w stanie zjeść. Myślę, że można też podsuszyć taki pokrojony w plastry.
OdpowiedzUsuńAle chleb esseński jest pyszny! :D
OdpowiedzUsuńMój był glutowaty.
OdpowiedzUsuńMoże i pyszny, ale na pewno nie da się tego powiedzieć o moim egzemplarzu. Glut bez smaku. A naprawdę jestem otwarta na nowe smaki :D Chleb bez mąki z samych ziaren z bloga my new roots jest fantastyczny, a to... masakra :D
OdpowiedzUsuńA blender jest firmy Sencor - 800W. Nie znam tej marki, ale znawcy twierdzą, że powinien być dobry.
OdpowiedzUsuńNo, ale jak to powiedział P., blender poznaje się po tym, jak kończy :)
Też nie znam, ale obejrzałam i wygląda fajnie. Życzę, żeby dobrze się sprawował.
UsuńMam ten blender od ponad pół roku i bardzo sobie chwalę. Co prawda pękła mi jedna plastikowa część ( ta malutka, na której trzyma się ostrze w tym plastikowym pudełku) ale mimo to nie przeszkadza to w użytkowaniu, jedynie sprawia że czasem mi ten element wypada.No i wielkim plusem jest jego kolor, w moim przypadku czerwony ;)
UsuńPozazdrościć prezentów - u mnie czekolady (mleczne), krówki (mleczne), a z niejedzeniowych - kosmetyki firm testujących na stworach (tu nawet składu nie trzeba sprawdzać). A, dwie mandarynki były!! :) A tak krzyczałam wszystkim, że chcę skarpetki... Blendera zazdroszczę najbardziej, niech dobrze służy.
OdpowiedzUsuńJ.
Ale poczucie humoru widzę, że Cię nie opuszcza :D
UsuńA moje wege prezenty to zasługa rodziców (przetrenowanych odpowiednio przez lata) i baby sis (wegetarianki).
Przywracasz mi wiarę w rodzinę :) Mój wegetarianizm po 3 latach nie budził emocji, ale weganizm jest chyba zbyt radykalny nawet dla moich przyjaciół, po tylu latach wegańska pizza to dla nich... cztery sery i brokuły, ale to chyba każdy weganin zna XD Będę trenowała ich dalej.
UsuńJ.
Ogarną się, zobaczysz!
UsuńMoja mama nadal proponuje mi czasem jakieś badziewia, ale widząc moją minę wzdycha tylko "no tak, przecież tego nie jesz". :D A jestem weganką już sporo lat.
A z czasem pewnie i jacyś znajomi - weganie się znajdą :)
Trzymam kciuki za wytrwałość i cierpliwość!
Blender - super sprawa - niby takie niepozorne urządzenie, a ile radości i wygody :) Ja odkąd mam mojego Philipsa to nie mogę sobie odmówić kolejnych przepisów na koktajle, zupy-kremy i co mi tylko przyjdzie do głowy :) Mega ułatwienie w kuchni po prostu
OdpowiedzUsuńNic z tego nie jadłam, ale te batoniki prezentują się swietnie. Co wegetariańskich/wegańskich słodyczy dobre sa w rossmanie na dziale bio :)
OdpowiedzUsuń