środa, 10 lipca 2013

Dlaczego zakaz zabijania bez ogłuszania jest tak ważny?


Jutro kolejna demonstracja przed Sejmem, nawet jeśli ktoś nie może być osobiście, bardzo pomocne będzie nagłaśnianie sprawy, rozdawanie ulotek, linkowanie na fejsie, rozprzestrzenianie informacji tak, żeby nie wydawała się interesem wąskiej grupy obrońców zwierząt. A dlaczego właściwie nią nie jest?

Pod nic nie mówiącym hasłem "ubój rytualny", które może kojarzyć się z jakąś dość niewinną religijną praktyką o wymiarze niemal metafizycznym kryje się TO

Legalizacja uboju bez ogłuszania będzie oznaczać nie tylko niewyobrażalne cierpienie zwierząt, które padną ofiarą tego procederu, to jest jasne. Mniej oczywiste wydają się dużo bardziej złożone skutki wprowadzenia do przestrzeni dyskursu publicznego debaty o zwierzętach, w której granica pojęcia "znęcanie się" zostaje w znacznym stopniu - dodam, że bardzo niebezpiecznie - przesunięta. 

Tej, pozornie dotyczącej tylko jednej sfery, zmiany nie widać na pierwszy rzut oka i to właśnie, moim zdaniem, czyni ją niezwykle groźnym narzędziem, które może posłużyć dalszym reinterpretacjom granic.

Przyzwolenie na podrzynanie gardła, wieszanie zwierzęcia do góry nogami, wielogodzinne wykrwawianie się... Dziś jeszcze karane jako znęcanie się, jutro może być jedną z normalnych (to słowo aż razi w oczy w tym kontekście) praktyk związanych z hodowlą. Zwierzęta się same nie obronią, mamy obowiązek zrobić to za nie.

Legalizacja uboju rytualnego sprawi, że każda następna walka o zaostrzenie prawa wobec tych, którzy katują zwierzęta będzie w znacznej mierze debatą o tym, czy w zasadzie możemy uznać, że wlewanie do oka chemii i patrzenie, czy wyżera ona tkankę żywemu stworzeniu jest znęcaniem, czy może znów tylko pewną praktyką laboratoryjną, więc nie powinna budzić kontrowersji.

Przyzwolenie na ubój rytualny będzie jednocześnie otwartą zgodą na dążenie do społeczeństwa pozbawionego empatii, współodczuwania, gdzie relacje między istotami kształtowane będą w myśli powiedzenia: "rób drugiemu co tobie niemiłe, jeśli możesz coś z tego mieć".

Teoretyzowaniu cierpienia mówię stanowcze: NIE.




8 komentarzy:

  1. Bardzo żałuję, że nie mogę być na tej demonstracji. Słyszałam dziś w radio o stanowiskach polityków w tej sprawie... Stwierdzenie, że zakaz uboju rytualnego nie ma sensu, bo w prawie wszystkich krajach i tak jest legalny sprawiło, że nóż mi się otworzył w kieszeni. Jeżeli wreszcie ktoś pierwszy powie "NIE", to jest to pozbawione sensu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że w części krajów jest to dozwolone pokazuje dla mnie tylko tyle, że z tymi ludźmi coś nie jest w porządku skoro nie przeszkadza im świadomość cierpienia jakie wyrządzają. Milczenie jest zgodą, więc głośne powiedzenie NIE nawet jeśli jest się samotną wyspą na mapie ma ogromne znaczenie i jest wyraźnym sygnałem dla innych, że można inaczej.

      Usuń
  2. Będziemy. Pewnie ciężko to zniosę, ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli zostać w domu. M.

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja całym sercem popieram!
    Straszne jest to, że manifestacja odbywa się po raz trzeci, że jednorazowa akcja niewiele zmieniła. I straszne jest to, że ludzie wierzą w to co mówią politycy + media. Już spotkałam opinie, że ubój rytualny jest potrzebny ze względu na ekonomię i że politycy nic nie zyskują na tym uboju...

    OdpowiedzUsuń