Nie jestem fanką świątecznego obżerania się za cały rok, a dodatkowo dość poważnie się rozchorowałam przed imprezą i nie bardzo miałam siłę i ochotę na wielogodzinne posiedzenia w kuchni. Moja rodzina oczywiście zadbała o wegańskie potrawy, ale te wszystkie kapuchy, kluchy i inne nie są moim ulubionym jedzeniem ;)
Dlatego jak tylko udało mi się wygrzebać spod tony chustek wparowałam do kuchni, zaczęłam sprawdzać co jest w szafkach i tak powstały*:
Lasagne z cukinią
1 cukinia
puszka pomidorów
1 cebula
2 ząbki czosnku
oliwa
opakowanie makaronu lasagne
sól
pieprz czarny
oregano
sos beszamel:
4 łyżki mąki pszennej
olej
mleko sojowe
pieprz ziołowy
sól
pieprz
chili
Na oliwie podsmażamy posiekaną cebulę, czosnek, po chwili dodajemy startą na tarce o grubych oczkach cukinię. Po kilku minutach dodajemy puszkę pomidorów i na mniejszym ogniu dusimy przez 10 minut doprawiając solą, pieprzem i oregano.
Sos beszamelowy:
Na patelnię wlewamy 4 łyżki oleju, dosypujemy mąkę i chwilę mieszamy aż składniki się połączą. Stopniowo dolewamy mleko sojowe (około 1,5 - 2 szklanki) ciągle mieszając. Sos będzie mocno gęstniał, ale dopóki nie osiągnie konsystencji gęstej śmietany dolewamy mleko i mieszamy. Doprawiamy tak, by miał dość wyrazisty smak (tradycyjnie sos ten przeprawia się gałką muszkatołową, ale nie miałam w domu, więc improwizowałam).
Posmarowaną oliwą podłużną formę wykładamy na przemian: płatami makaronu, sosem z cukinią, makaronem, beszamelem, itd. Na wierzchu powinna być warstwa beszamelu, którą skrapiamy oliwą żeby się za szybko nie spiekła. Całość ląduje w piekarniku na około 40 minut, aż makaron będzie miękki.
*Zastanawiałam się, jak powinno się poprawnie odmieniać tę potrawę i oto odpowiedź: "Lazanie są jak kluski – te, nie to. W kartach dań spotykamy raczej pisownię obcą, bo wygląda wykwintniej i tak nazwana potrawa chyba lepiej smakuje. Niezależnie od pisowni wymowa jest jedna – [lazańje]".
— Mirosław Bańko, PWN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz