wtorek, 18 września 2012

"Czy jesteś bohaterem tej bajki?" i rude jak fryzura Pippi ciasto marchewkowe bez mąki




Jako dzieciak czytałam bardzo dużo i tak zostało do dziś, nawet jeśli czuję, że zasypiam i zdołam przeczytać tylko jeden akapit, sięgam po książkę. Czytanie zdefiniowało mój sposób widzenia rzeczywistości, ukształtowało poglądy na wiele spraw (nigdy nie zapomnę przełomu, jakim był dla mnie - pochłonięty od razu w całości - Dostojewski), lektury nadal inspirują mnie i rozwijają.

W pewnym momencie mojego dorosłego życia zdałam sobie sprawę, że większość książkowych, dziecięcych bohaterów, z którymi się utożsamiałam, fascynowałam czy chciałam naśladować to chłopcy. Było to dla mnie odkrycie zdumiewające, bo nagle okazało się, że te książki nie do końca były przeznaczone dla mnie, a przynajmniej wskazywano mi w nich inną rolę niż bym chciała. Nie chodzi o to, że dziewczyn tam nie było, ale o to, że narracja najczęściej przedstawiała męską perspektywę, a podmiotem mówiącym bardzo rzadko był damski bohater.

Nie jestem fanką teorii literatury, która chce wyodrębnić kategorię "pisania kobiecego", nie wchodząc w szczegóły, taka metodologia jest dość niejasna i nieprecyzyjna, ponad to strategie nakładające na lekturę określoną formę odbioru są dla mnie co najmniej tak nieefektywne jak czytanie książki przez biografię autora i doszukiwanie się relacji między obiema przestrzeniami w tekście. Tym, co jednak cenię w tak nastawionym badawczo podejściu jest zwrócenie uwagi na język, podkreślanie jego nieprzezroczystości, wskazywanie ambiwalentnych miejsc, nieustająca podejrzliwość wobec jego pozornej neutralności.

Moją ulubioną książką z wczesnego dzieciństwa były Dzieci z Bullerbyn. Dziś myślę, że także dlatego, że jest to narracja prowadzona z perspektywy dziewczyny, która bez niechętnych spojrzeń ciotek mogła bezkarnie buszować w stogu siana, przesyłać tajne wiadomości itp. Fascynowała mnie również kreatywność, własny świat wykombinowany przez książkowe dzieciaki. Tu nie było podziału na aktywnych chłopców i "tych obcych" - dziewczęta mimozy, które myślą tylko o całowaniu i zabawie w dom, choć oczywiście były tajemnice, zdziwienie innością, obrażanie się i wytykanie młodszym wieku.

Drugim ulubionym dziewczęcym bohaterem była Pippi. Sama mam dużo piegów, które bardzo lubię i pamiętam, jak z wypiekami na twarzy czytałam co poradzi sklepikarz PIppi pytającej się o środek na więcej piegów (niestety, był zaskoczony i powiedział, że nie ma takiego środka, i że wszyscy chcą raczej piegi usuwać). BTW: pamiętam również, jak niedawno, kiedy miałam na sobie teatralny wręcz make up, malująca mnie wizażystka powiedziała "ale pięknie wyglądasz, nareszcie nie widać piegów" :D

Świat przygód w większości "dzieciowych" książek zarezerwowany jest dla chłopców, którym wolno wdrapywać się na drzewa, brudzić spodnie, budować kryjówki, rzucać w wir przygody. Jak się okazuje jest tak nie tylko w dziecięcej literaturze. Teraz nie sięgam już po Dzieci z Bullerbyn, za to czytam Elfriede Jelinek i jestem zauroczona ostrym jak brzytwa językiem, który rozcina rzeczywistość obnażając to, co podskórne, kryjące się pod cienką warstwą kultury. A kryje się pod nią wiele brudu, który chętnie skrywa się pod przykrywką pięknych haseł. Zdaniem Jelinek stało się tak m.in. z debatą o stereotypach dotyczących płci, gdzie dyskurs został zastąpiony ogłoszeniem w debacie publicznej, że już wszystko jest w porządku, krzywdzące mechanizmy opanowane i poskromione więc nie ma o czym mówić, kiedy tak naprawdę z myślenia ludzi nie zostały wyrugowane pewne zakodowane przez lata mechanizmy rozumowania (co objawia się choćby w skali przyzwolenia na domową przemoc wobec kobiet, bagatelizowanie gwałtów itp.).

Ostatnio przeczytałam w dużym formacie artykuł o nowej formie obozów dla dziewczynek - wyjazdów uczących jak zostać gwiazdą, a raczej jak zachowywać się i ubierać jak gwiazda. Cóż więc robią dziewczynki na owych obozach? Przywożą tony ciuchów i pod okiem stylisty, fryzjera, wizażysty uczą się jak WYGLĄDAĆ. I w zasadzie nic więcej. No dobra, dzieci dowiadują się jeszcze, że w butach na obcasie noga z przodu musi być wyprostowana (gdzie ja byłam całe swoje życie, że nie posiadłam tej wiedzy?) Co ciekawe, zadowoleni rodzice twierdzą, że np. córki wiedzą teraz jak się ubrać i nawet same doradzają matkom jak dopasować strój, żeby nie wyglądały staro (sic!). 

Jak będą widzieć swoje miejsce w kulturze kobiety, które od dziecka nauczono przybierania póz, prezentowania swych walorów, konieczności codziennego malowania się, podczas gdy ich rówieśnicy szaleją na rowerach, biegają po lesie i uczy się ich bycia siłą sprawczą? I dlaczego wpaja się dziewczynom postrzeganie swego ciała jedynie w kontekście męskiego spojrzenia, seksualności i wykorzystywania go jako narzędzia? Przecież ono istnieje także niezależnie od tego aspektu i jest wówczas nie mniej wartościowe. Paradoksalnie, mam wrażenie, że właśnie w takim ujęciu kobiece ciało jest tabuizowane - może istnieć w przestrzeni publicznej jeśli jest obiektem, ale budzi sprzeciw, kiedy przedstawia się w każdej innej roli.

Jakiś czas temu śledziłam polemikę na łamach GW między bywalcami warszawskich basenów. Jakiś czytelnik (zdaje się, że była to babka) napisał, że jest wysoce oburzające, że pod prysznicem myją się bez kostiumu starsze osoby siejąc tym samym zgorszenie bo... ich ciała są brzydkie. Oczywiście, młode, ładne ciała mogą się myć bez stroju, ale starsi mają się zasłaniać (chyba sami rozumieją, że nakazuje tak poczucie estetyki).
A wiadomo, że o wartości człowieka świadczy przecież atrakcyjność fizyczna, czyż nie?
___________________________________
Na zakończenie - i osłodzenie niezbyt słodkich konstatacji - rude niczym włosy Pippi marchewkowe ciasto bez mąki. Zmodyfikowałam przepis stąd, samo ciasto nie jest bardzo słodkie, dlatego dodatkowo na wierzchu wylądowała łyżka śmietany kokosowej, czyli przytrzymanego w lodówce mleka kokosowego zmiksowanego z odrobiną czegoś słodkiego (np. syrop z agawy, cukier puder z cukru trzcinowego, syrop z kukurydzy).


Ciasto z marchewki bez mąki:

2 szklanki startej marchewki
szklanka kaszy manny
około 8 łyżek oleju
starty kawałek świeżego imbiru
cynamon
mielone goździki
esencja waniliowa
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/3 szklanki czegoś słodkiego - syropu z agawy, słodu jęczmiennego, ryżowego albo cukru pudru z cukru trzcinowego (mielę w młynku do kawy), wówczas trzeba dodać trochę mleka sojowego.

Wszystkie składniki wymieszać porządnie w misce i przelać do foremki wysmarowanej olejem i posypanej kaszą manną (świetnie się sprawdza zamiast bułki tartej), piec w temperaturze 180 stopni 30-40 minut.
Po wystudzeniu można dekorować śmietaną kokosową :)

16 komentarzy:

  1. btw bajek- scena z "Brave":
    http://www.youtube.com/watch?v=V8_Q5VCnQT0

    "I don't want to get married, I want to stay single and let my hair flow in the wind, as I ride through the glen firing arrows into the sunset!"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :/
      No tak, nie dość, że ruda to jeszcze nie chce wyjść za mąż i strzela z łuku. Co najmniej trzy lata łagru :/

      Usuń
    2. Jeszcze nie wiem, jakie ta bajka ma zakończenie itd., ale po zwiastunach wydaje się być właśnie b. fajna- główna bohaterka m.in. włącza się w konkurs strzelania z łuku o swoją rękę ;).

      Muszę zobaczyć, żeby zobaczyć, jaki tam zawarto morał :>

      Usuń
    3. "zobaczyć, żeby zobaczyć", ech :D

      Usuń
  2. Dziś wypróbuję! Mniam.
    A co do pomidorów - Małżonek uwielbia je zwyczajnie z solą i pieprzem na zasadzie do kanapki czy też do obiadu ;) Dla mnie to samo w sobie może być danie, no ale to ja ;)))
    Smak hmm... kurczę, naprawdę specyficzny. Mi na początku dziwnie smakowały, teraz (po kilku latach) normalnie :D Bardzo zbliżenie do świeżych, ale to nie do końca taki smak :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobry tekst:)

    icantbelieveitsvegan

    OdpowiedzUsuń
  4. Wizażystka, która uznała, że bez piegów wyglądasz ładnie chyba musiała upaść na głowę. Ja, gdy wykonuję makijaże zawsze z bólem serca zakrywam piegi.
    Ciasto wygląda pysznie.
    A schematy w które się wciska ludzi są przerażające. Ostatnio w jakimś wywiadzie Mucha wypowiadała się na temat tego, że nie ma czegoś takiego jak "starzenie się klasą"... Ciekawe co by powiedziała Annie Lennox, czy Meryl Streep?
    Ludzie bywają jednak durni :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz jak to jest, walą ci mega ciemny podkład, żeby już kompletnie zakryć naturalne rysy (bo twarz mam raczej w kolorze talku) i wydaje im się, że jest piękny koloryt skóry :D No, ale podejrzewam, że takie są po prostu zwykle oczekiwania pań :)
      A propos Muchy - za to z klasą jest udawanie wiecznej osiemnastki, jasne :)
      Mój P. ostatnio zobaczył zdjęcie Diane Keaton na okładce Wysokich Obcasów i powiedział, że wygląda super (nie "jak na swój wiek", tylko po prostu ekstra), więc chyba nawet facetom w pewnym wieku już nudzą się "zrobione" lale ;)
      http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,98083,11800781,Pamietniki_Diane_Keaton__Jak_aktorka_poznala_swoja.html

      Usuń
    2. Przynajmniej tym sensownym facetom, którzy mają coś w głowie ;D

      Mega ciemny podkład? Wybacz za stwierdzenie, ale to p*zda, a nie wizażystka o.O

      Usuń
    3. Dziadostwo straszne, wiem. Dziewczyna przyszła na sesję z jednym podkładem w kolorze niemal czekolady :D

      Usuń
  5. Fajny tekst, opiekuje sie teraz mala dziewczynka i z ciekawoscia patrze w przyszlosc. Bardzo ciekawi mnie jaka bedzie z niej dziewczyna, nastolatka, kobieta. Ma bardzo madra mame, wiec to dobrze wrozy... Nie wiem, wydaje mi sie, ze teraz o wiele trudniej wychowac dziecko...

    a ciasto wyglada fajnie, gdybym tylko nie walczyla z jedzeniem slodyczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydaje, że trudno wychować zwłaszcza jak się nie chce tego robić w mainstreamowy sposób. Z zainteresowaniem podpatruję blog matki-weganki i z radością czytam, jak zmartwiony wege-dzieciak w markecie zaczyna głośno mówić o dziale mięsnym, że "tu jest pełno martwych zwierząt". Czyli jednak się da...

      A ciasto... to już desperacja kompletna bo też jestem na słodyczowym odwyku i stąd to małe oszustwo, że jak bez mąki to w zasadzie pieczona marchewka i można. Wyrzuty sumienia trochę mniejsze... ;)

      Usuń
  6. Jak myślisz, czy mannę możnaby zastąpić kaszką kukurydzianą, żeby ciasto stało się bezglutenowe? Wtedy już na pewno będzie idealne!
    Dziękuję za inspirację, spróbuję wersji bez glutenu, powinna się udać:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że spokojnie uda się z kaszą kukurydzianą, ma podobną konsystencję, a marchewka powinna utrzymać ciacho w garści.
      Daj znać, jak wyszło! :)

      Usuń