Przesunięcie zegara o godzinę wybiło mnie z rytmu do nieprzytomności. Jedyne, co się nie zmieniło to ochota na słodycze :) Śniadania/obiady monotematyczne do bólu: kasza jaglana/gryczana. Za to produkcja słodkości idzie pełną parą (choć efekty różne :P).
I smak malin w marcu = pełnia szczęścia :)
Ciacho:
2 kubki mąki gryczanej
1 kubek mąki kokosowej
2 łyżki gęstego mleka kokosowego
Kubek cukru trzcinowego
Esencja migdałowa
Olej (około kubka)
Szczypta soli morskiej
Mrożona pulpa malinowa (została z robienia soku malinowego) lub mrożona mieszanka kompotowa (lub inne kwaśne owoce)
Mąkę wymieszać z solą i cukrem, dodać mleko kokosowe i esencję migdałową. Stopniowo dolewać olej aż ciasto będzie miało konsystencję mokrego piasku. 3/4 masy przełożyć do formy i mocno docisnąć (jeśli zrobi się to za lekko, ciacho będzie się kruszyć). Podpiec 10 minut, posypać owocami i resztą ciasta. Piec aż wierzch będzie lekko rumiany.
Śmietana:
Puszka mleka kokosowego
Czubata łyżeczka cynamonu
Płynne słodzidło lub cukier puder trzcinowy
Wszystkie składniki ubić mikserem i wstawić do lodówki na godzinę.