Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciecierzyca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciecierzyca. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 7 lipca 2013

Kawowe ciasto z mąki z ciecierzycy z kremem kasztanowym i szczyptą chili



Urodzinowe ciasto dla mojego ojca, z dużą ilością czekolady, kremem kasztanowym, kawą i szczyptą chili. Raczej dla miłośników wyszukanych słodyczy, niż osób lubiących obezwładniająco słodki smak. Muszę przyznać, że to niezwykle udany eksperyment, niniejszym mąka z ciecierzycy dołącza do mojego tegorocznego dream teamu: nerkowców, mrożonych bananów i stewii, to wprost niesamowite jak smaczne i udane są wszelkie wypieki na jej bazie.

Kawowe ciasto z mąki z ciecierzycy:

2 filiżanki* mąki z ciecierzycy
1.5 filiżanki wody
Pół filiżanki syropu z agawy (wegańskiego "miodu" z mlecza, innego słodu)
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 czubate łyżki kakao
2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
2/3 filiżanki oleju
Tabliczka gorzkiej czekolady z dodatkiem chilli (lub bez, wówczas dodajemy chili oddzielnie)
Trzy garści czekoladowych dropsów do pieczenia
Krem kasztanowy*
Trochę mleka kokosowego Kier

Suche składniki dokładnie mieszamy, dolewamy oliwę, syrop z agawy i wodę z rozpuszczoną kawą. Tabliczkę czekolady rozpuszczamy w wodnej kąpieli, dolewamy do niej kilka łyżek masy (na wypadek gdyby ciasto miało ochotę się zwarzyć) i dodajemy do reszty składników. 

Na koniec wrzucamy czekoladowe dropsy zostawiając niewielką garść do posypania na wierzchu. Masę przelewamy do formy i pieczemy około 30-40 minut w temperaturze 180 stopni aż drewniany patyk wykaże, że jest suche. 

Ostudzone ciasto kroimy wzdłuż i przekładamy kremem kasztanowym. Na wierzchu ląduje łyżka mleka kokosowego Kier (z puszki przetrzymanej w lodówce co najmniej kilka godzin, za mleko innej firmy nie ręczę).


* W przepisie, który stanowił bazę dla mojej wersji ciasta miarką było amerykańskie "cup", czyli niecałe 240 ml
*Krem kasztanowy, którego użyłam:





czwartek, 27 czerwca 2013

Piegowate ciasto z ciecierzycy

Macie wolne pół godziny? Albo nawet nie, wystarczy dziesięć minut spędzonych w kuchni plus dwadzieścia cierpliwości, kiedy ciasto z ciecierzycy będzie się piekło. Bez mąki, za to z mnóstwem masła orzechowego i czekoladowych piegów (BTW: kto pamięta Pana Kleksa wcinającego piegi? Zawsze chciałam spróbować, jak smakują :)
Do dzieła!

Ultraszybkie ciasto z ciecierzycy:

Puszka cieciorki (odsączonej)
Pół filiżanki (moja ma pojemność 280 ml - zmierzone!) masła orzechowego 
1/4 filiżanki syropu daktylowego (kupiłam ostatnio na przecenie i jest świetny! W zamian można użyć jakiegokolwiek płynnego słodzidła)
Szczypta sody (niecałe pół łyżeczki)
Esencja waniliowa, pasta waniliowa, olejek, ziarenka wydłubane z laski wanilii - do wyboru
Pół filiżanki czekoladowych piegów do pieczenia (takich, które nie roztapiają się w wyższej temperaturze, ja swoje kupuję w necie, ale wegańskie bywają też w Biedzie albo Lidlu) 
Jeśli masło orzechowe nie zawiera soli, proponuję dodać szczyptę, lekko słony smak świetnie współgra z czekoladą.

Wszystkie składniki blendujemy na gładką masę, dodajemy czekoladowe piegi, mieszamy i  przekładamy do niedużej foremki posmarowanej tłuszczem (polecam naczynia ceramiczne, nie przypalają się jak blaszaki), posypujemy dodatkową garścią piegów i pieczemy około 20 minut w temperaturze 200 stopni. Po wyjęciu z piekarnika czekamy choć chwilę żeby nie poparzyć się na maksa i zjadamy :)










środa, 9 listopada 2011

Falafle rulZ


Dziś przepis na moje ulubione falafle*: z dużą ilością pietruszki i - jeszcze większą - aromatycznych przypraw. Z niżej podanej ilości składników wychodzi około 30-40 kotlecików. Robię hurtem, bo mielenie surowej ciecierzycy plus smażenie zajmuje trochę czasu, a nie zawsze takowym dysponuję, za to falafle chętnie wciągam niemal zawsze. Nadwyżkę falafli mrożę i wyciągam kiedy potrzebuję szybkiego obiadu :)

Falafle

1 kg ciecierzycy namoczonej przez minimum 12 godzin
3 pęczki natki pietruszki
sól
pieprz
chili
kmin rzymski (zmielony)
kolendra
czosnek
cynamon
olej do smażenia


Namoczoną ciecierzycę (surową) blendujemy lub mielimy w maszynce. Ostatnio odkryłam w szafce u rodziców powojenną, amerykańską (ciężką jak diabli!) maszynkę i okazało się, że radzi sobie z cieciorą dużo lepiej, niż nowoczesne miksery, malaksery i inne elektryczne urządzenia. A przy okazji nie zużywa się prądu i wyrabia bicepsy :) Do ciecierzycy dodajemy również zmieloną natkę pietruszki i DUŻO przypraw. Kluczowy jest kmin rzymski, ale nie należy żałować także kolendry i czosnku (ja daję 5 sporych ząbków). Ostrożnie z cynamonem, żeby nie przytłoczył innych dodatków. Sól i chili stosuję w niewielkiej ilości, ostrości potrawie dodaje pikantny sos pomidorowy. Całość mieszamy i odstawiamy na dwie, trzy godziny żeby ciecierzyca złapała przyprawy. Dopiero po tym czasie wiadomo, czy trzeba jeszcze doprawić masę - smak staje się wyrazisty, a mieszanka wymienionych wyżej przypraw pachnie fantastycznie! Swoje kotlety smażyłam (w czym dzielnie pomagał mi mój P) na oleju z orzechów arachidowych, ale sprawdzi się każdy inny o neutralnym smaku (czyli tym razem stanowcze >nie< dla oliwy). Na patelni powinno być sporo tłuszczu, a ponieważ falafle uwielbiają go wciągać, odsączam kotlety na papierze. 

Do falafli polecam ostry sos pomidorowy: puszkę pomidorów (lub w sezonie 4 pomidory) miksuję z łyżką harissy (BARDZO ostra, arabska pasta z papryczek chili/piri piri), pieprzem, solą czosnkową. Równie dobrze sprawdzi się tu sproszkowane chili, uwielbiam bardzo ostre jedzenie, więc dla mnie im więcej mocy, tym lepiej :)

*falafel - odmieniam analogicznie do polskiego słowa "wafel", czyli: falafla, falaflu, falaflach itp. zgodnie z zasadą poszukiwania dla wyrazów obcojęzycznych wzorców deklinacyjnych /na zasadzie podobieństwa/ wśród ojczystych odpowiedników  :) uff...