Pokazywanie postów oznaczonych etykietą banany. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą banany. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 28 sierpnia 2014

Tarta bananowa



Wiem. Sezon na śliwki i jabłka w pełni, a ja robię ciasto bananowe. Na usprawiedliwienie mogę powiedzieć tylko tyle, że za każdym razem jak przyniosę do domu śliwki, znikają zanim zdążę pomyśleć, co z nich zrobić. Podobnie jabłka. Za to w lodówce uchowały się lekko przejrzałe banany i trzeba było szybko poddać je recyclingowi. 

Tarta wbrew pozorom nie jest wcale bardzo czasochłonna. Choć składa się z sześciu warstw, każdą z nich robi się dosłownie chwilę. A połączenie smaków robi wrażenie: banany&czekolada&masło orzechowe&karmel&cynamon. Coś pomiędzy słodko-słonym batonem i lodowym deserem. W sam raz na śniadanie! :D 

O ile uda się zachować jakieś resztki na następny dzień.


TARTA BANANOWA
(składniki na formę o średnicy 22 cm)

Ciasto z siemienia  lnianego

Garść rodzynek
2 garście daktyli
kubek siemienia lnianego
4 czubate łyżki mąki migdałowej
2 czubate łyżki kakao
2 łyżki słodu
szczypta soli
masło orzechowe
2 łyżki oleju kokosowego

Rodzynki i daktyle namoczyć, odlać wodę, odcisnąć i zblendować. Dosypać siemię, mąkę migdałową, kakao, olej (w wersji nierozpuszczonej) i sól, ponownie zblendować. Jeśli masa będzie za mało słodka, dolać trochę słodu. Ciastem wykleić spód formy, nałożyć warstwę masła orzechowego, tartę wstawić do lodówki.


Karmel bananowy*

2 dojrzałe banany
1/5 szklanki mleka
cynamon
3 porządne łyżki syropu daktylowego (lub innego)

Banany zblendować z mlekiem i cynamonem, syrop daktylowy wlać na patelnię, po chwili, kiedy zacznie się karmelizować, dodać banany i mieszając podgrzewać jeszcze 2 minuty. Przełożyć na warstwę masła orzechowego i ponownie wstawić tartę do lodówki.

*Przepis na karmel by Jamie Oliver (wersja wegańska: z mlekiem sojowym i syropem zamiast cukru)

Krem czekoladowy

Tabliczka gorzkiej czekolady
pół puszki mleka kokosowego (gęstego, z lodówki)
2-3 banany
cynamon

Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, dodać pół puszki mleka, porządnie rozmieszać łyżką i rozsmarować na lekko zastygniętym karmelu. Poukładać pokrojone w plasterki banany, posypać cynamonem i odstawić do schłodzenia.

Bita śmietana

pół puszki mleka kokosowego
Dowolne płynne słodzidło
Odrobina soku z cytryny

Pozostałe mleko ubić z sokiem z cytryny i słodem. Żeby śmietana była sztywna, mleko kokosowe przed miksowaniem wstawiam na kilkanaście minut do zamrażalnika. To samo robię po ubiciu, zanim śmietana wyląduje na tarcie. Wierzch posypać cynamonem.



niedziela, 13 października 2013

Bezglutenowe ciastka z mąki kokosowej



Bezglutenowe, z bananami i czekoladą. Pierwsze podejście do mąki kokosowej: na pewno będą następne, bo efekt bardzo dobry, a możliwości pozbycia się glutenu z ciastek bardzo mnie cieszy.

2 średnie, dojrzałe banany
2 łyżki maranty trzcinowej (maranta dostępna w sklepie EVERGREEN) lub innego zagęstnika
2 płaskie łyżki oleju kokosowego (nierozpuszczonego)
2 czubate łyżki mąki kokosowej
1/4 łyżeczki sody
łyżeczka cynamonu
garść czekoladowych dropsów do pieczenia

Wszystkie składniki oprócz dropsów zblendować na gładką masę, dodać czekoladowe kropelki i wymieszać łyżką. Zamoczonymi w wodzie dłońmi formować małe kulki, spłaszczać je i układać na nieprzywierającej blasze albo papierze. Piec kilkanaście minut aż ciastka będą lekko brązowe. W środku są miękkie, z zewnątrz lekko spieczone, świetnie smakują następnego dnia, kiedy trochę stwardnieją. Z kawą , rzecz jasna.



poniedziałek, 16 września 2013

Bananowe ciastka na jesienną chandrę



Czyli zdrowe antydepresanty bez recepty. Wystarczy chwila by je przygotować i piętnaście minut cierpliwości, kiedy będą się piec. Bez konieczności ważenia, wciągania z szafek trzydziestu składników, użycia sprzętu. W wersji podstawowej wystarczą banany, płatki owsiane i łyżka masła orzechowego. Reszta, to już czyste szaleństwo.

Bananowe antydepresanty:

3 mega dojrzałe banany
kubek płatków owsianych
1 łyżka masła orzechowego

Oba składniki porządnie wymieszać widelcem, na chwilę odstawić.

Jeśli chcesz zaszaleć, dodaj np:

czekoladowe dropsy do zapiekania (takie, które się nie rozpłyną)
pokruszone orzechy/migdały/wiórki kokosowe
suszone owoce
cynamon
kakao
przyprawę korzenną do pierników
coś słodzącego - jeśli banany nie są bardzo dojrzałe, ciastka nie będą oszałamiały słodkością

Rękami zwilżonymi wodą uformować z masy kulki, spłaszczyć je i układać na papierze do pieczenia. Wstawić do piekarnika na 15 minut. 
Zrobić mocną kawę.
Wyjść na dwór z kubkiem kawy i ciachem na sesję fototerapeutyczną. 



Ps. Ciastka są dość miękkie, jeśli zależy nam na bardziej kruchych proponuję zmniejszyć temperaturę piekarnika żeby miały czas się wysuszyć.

sobota, 6 lipca 2013

Letni deser z miętą i... szpinakiem

Pyszny, lekki i orzeźwiający deser, przy okazji także porcja zieleniny. I niebagatelna zaleta - do wykonania w pięć minut :)

2 filiżanki mrożonego szpinaku (zamroziłam garść świeżych liści)
2 filiżanki mrożonych bananów
2 filiżanki mleka roślinnego (użyłam migdałowego)
1/2 filiżanki wody kokosowej (niestety nie miałam, zastąpiłam napojem kokosowym, pewnie nieźle sprawdzi się wodnista część z puszki mleka kokosowego)
łyżeczka pasty waniliowej (ekstraktu, olejku)
Kilka łyżek czekoladowych dropsów
Kilkanaście sporych liści świeżej mięty
1/4 filiżanki orzechów nerkowca
Opcjonalnie: porcja białka sojowego

Wszystkie składniki oprócz czekolady zblendować, posypać dropsami - gotowe!




Przepis pochodzi z książki Superfood Smoothies (lekko go zmodyfikowałam, bo nie miałam np. chlorelli, nie dodawałam także sugerowanego w przepisie słodzidła), zastanawiam się poważnie na jej zakupem, bo od dłuższego czasu podstawę mojej diety stanowią wszelkiego rodzaju shake'i - może ktoś miał ją w rękach?

czwartek, 4 lipca 2013

Koktajl jagodowo-miętowy

Pogoda fantastyczna, nawet nie chce mi się myśleć o odpalaniu piekarnika, kuchenki czy czegokolwiek innego, co wydziela ciepło. Wciągam więc niemal same owoce i warzywa, korzystając z paru wolnych dni (pierwszy raz od bardzo dawna spałam więcej niż kilka godzin) wypijam nieprzyzwoite ilości ulubionej kawy (tu akurat nic się nie zmieniło) i pożeram książki. 

Jedynym kulinarnym odstępstwem od surowizny są koktajle z mrożonych bananów, od dziś moja ulubiona wersja z masłem orzechowym i czekoladą ma poważną konkurencję - połączenie świeżej mięty i jagód dosłownie powaliło mnie z nóg! 




Koktajl z jagód i mięty:

Kubek zamrożonych jagód
3 zamrożone banany
5-6 dużych liści świeżej mięty
wanilia (u mnie pasta, może być ekstrakt lub olejek)
1-1.5 kubka mleka sojowego (użyłam trochę naturalnego i trochę waniliowego)
czubata łyżeczka cynamonu
opcjonalnie, jeśli ktoś jak ja wplata koktajle w treningi, porcja białka sojowego


Kubek mleka spieniamy blenderem (pozostałe pół kubka proponuję zostawić jako ewentualne uzupełnienie, jeśli koktajl będzie za gęsty - bez białka sojowego taka ilość powinna wystarczyć), dodajemy cynamon, wanilię i jagody, rozdrabniany dalej. Następnie dodajemy zamrożone plasterki bananów (stopniowo, niech blender to przetrzyma) i wreszcie liście mięty. Aksamitny koktajl jagodowo-miętowy gotowy! Świetnie smakuje posypany wiórkami kokosowymi.

sobota, 4 maja 2013

Witariańskie naleśniki bananowe (raw), czyli kolejna surowa sobota

Od dawna chciałam zrobić surowe naleśniki, a banan był pierwszym z kandydatów na ich podstawowy składnik ponieważ po zblendowaniu zmienia się w gęsty krem przypominający w swej konsystencji ciasto naleśnikowe. Wybór okazał się trafny - po przegrzebaniu netu w poszukiwaniu wskazówek, jaka temperatura będzie najlepsza do suszenia bananowego ciasta (nie mam jeszcze wyczucia jak ustawiać swój dehydrator), trafiłam na kilka przepisów gdzie podstawą receptury jest właśnie banan.

Naleśniki wyszły świetne - cienkie i elastyczne, trzeba tylko pilnować czasu suszenia, bo inaczej zmienią się w chipsy :)



5 bananów
cynamon
ekstrakt waniliowy (opcja)

Banany zblendować z cynamonem i wanilią, masę rozsmarować na nieprzywierającej powierzchni (mój dehydrator to suszarka do owoców mająca kratki zamiast pełnych blach, więc używam papieru do pieczenia jako podkładu), suszyć godzinę w temperaturze 60 stopni, a następnych pięć ustawiając maszynę na 41 stopni. W necie trafiłam też na przepis, gdzie naleśniki suszone były na słońcu, bez konieczności używania sprzętu (wg przepisu schną wówczas znacznie szybciej), więc jak pogoda stanie się prawdziwie majowa (no bo przecież w końcu będzie słonecznie, prawda?), spróbuję je zrobić w wersji "unplugged" :)

Do naleśników przygotowałam czekoladę z daktyli (kremy - gotowce ze słoika mogą się schować!) i wiśniowo-bananowy krem. Śniadanie idealne.

Świeże daktyle zblendowane z kakao (przepis na blogu Jadłonomia)


Zmiksowane mrożone: wiśnie i banany.








niedziela, 7 kwietnia 2013

"Ciasto, o którym nie można zapomnieć", czyli bananowe tartaletki na surowo i kilka słów o porcjowaniu

Takim właśnie zdaniem skwitował moje kolejne eksperymenty z nerkowcami P., który pół godziny po zjedzeniu porcji ciasta westchnął, iż wciąż o nim myśli.
Czy potrzebna jest lepsza rekomendacja? :)




Spód:

100g zmielonych migdałów (mąki migdałowej)
8 daktyli (jeśli używamy suszonych, trzeba je namoczyć)
szczypta soli
ewentualnie 1-2 łyżki oleju kokosowego (roztopionego)

Wszystkie składniki trzeba zblendować i powstałą masą wykleić foremki (z których łatwo będzie wyjąć ciastka, jeśli używamy np. filiżanek, ceramicznych miseczek albo metalowych form, proponuję wyłożyć je folią, a przynajmniej posmarować odrobiną oleju). Wyklejone foremki lądują w lodówce.


Krem bananowy:

garść nerkowców (namoczonych przez noc)
łyżeczka pasty waniliowej (lub wyskrobane z laski wanilii ziarenka, ewentualnie olejek waniliowy)
woda
jeden zmiksowany, dojrzały banan i jeden pokrojony w plasterki
2 łyżki soku z cytryny
1/4 filiżanki roztopionego oleju kokosowego (używam tego: http://www.evergreen.pl/tluszcz-kokosowego-palmowego-p-1240.html)
słodzidło wg uznania (u mnie stewia)

Orzechy, pastę waniliową, sok z cytryny, olej i słodzidło rozdrabniamy blenderem na gładką masę (wody należy dodać tylko tyle, by uzyskać kremową konsystencję), dodajemy banana i jeszcze przez chwilę miksujemy. Na migdałowy spód kładziemy trochę kremu, następnie plasterki banana i znów porcję kremu. Na wierzch zostało mi tylko po jednym plasterku na ciastko, ale gdybym miała więcej owoców, ułożyłabym ostatnią warstwę całą z bananów. Tartaletki wstawiamy do lodówki i bierzemy się za polewę

Polewa z masła migdałowego/orzechowego:

U mnie w wersji z migdałów, ale z orzechów ziemnych też będzie pyszna (w tym drugim przypadku proponuję zrezygnować z dodawania soli, bo najczęściej gotowe masło jest dość mocno solone)

Masło migdałowe zrobiłam miksując filiżankę zmielonych migdałów tak długo, aż mąka zrobiła się kleista (podobnie robi się masło orzechowe, jeśli chcemy je w wersji D.I.Y.). Do masła dodałam wodę (dolewamy stopniowo, żeby ze zbitej masy zrobił się gęsty krem), szczyptę soli, klika daktyli i kilka łyżek syropu klonowego. Tartaletki dostają po łyżeczce polewy na wierzch i gotowe.

Foremki lądują w zamrażalniku na mniej więcej dwie godziny - ciastka są wówczas na tyle zmrożone, że łatwo się je wyjmuje, ale krem nadal jest dość miękki. Jeśli tartaletki nie będą zjadane od razu proponuję trzymać je w zamrażalniku a na jakiś czas przed zjedzeniem przestawić do lodówki.




Muszę przyznać, że wymyślanie słodkości w wersji surowej zmienia trochę moje myślenie o słodyczach. Z podanych proporcji nie wychodzą jakieś kosmiczne ilości ciasta, a i same składniki ma się w domu rzadziej niż paczkę mąki, cukier i mleko roślinne, z których zawsze można w pół godziny zrobić muffiny albo zebrę. Zwykle biorę się za "wypieki" w weekendy, kiedy mam trochę więcej czasu i zauważyłam, że jakoś z większym namaszczeniem zaczęliśmy z P. traktować te desery - zamiast wciągać bez zastanowienia całego Nussbeisera (co dla nas nie stanowi najmniejszego problemu), a potem wieczorem dopchać się marcepanowym batonem (bo jak się skończy, kupi się następny), traktujemy filiżankę kawy i porcję nerkowcowego ciasta jako przyjemność, na którą się w jakiś sposób czeka i którą się celebruje. 

Od dawna jestem przekonana, że z myśleniem ludzi o jedzeniu coś jest nie tak, np. mój kolega jak nie dostanie za 10 złotych tak wielkiego talerza żarcia, że prawie umiera kończąc swoją porcję, uważa, że knajpa jest beznadziejna, drogo, że już nie przyjdzie (tak zrecenzował np. moje ulubione VM (!) na Chmielnej). A co z jakością?

Nie jestem fanką snobistycznych miejsc, gdzie za dwa szparagi polane łyżką sosu każą sobie płacić 50 złotych, ale z drugiej strony uważam, że ludzie zbytnio przyzwyczaili się do WSZECHOBECNOŚCI  jedzenia. No bo można je kupić i zjeść wszędzie, co np. dla mojej babci nie było taką oczywistością - nigdy nie mogła zrozumieć jedzenia na ulicy, w trakcie chodzenia. Dla niej było to nie do pomyślenia, bo posiłek to określona czynność w trakcie dnia, a nie przypadkowe i dodatkowe zajęcie, które wykonuje się przy okazji.

Czytałam niedawno artykuł, w którym było napisane, że podczas jedzenia nie powinno się zajmować mózgu innymi sprawami, bo wówczas on "nie zdaje sobie sprawy" z tego, że je (ta sprawa była opisana w kontekście problemu otyłości). A teraz pomyślcie o obowiązkowym nieomal popcornie w kinie, dzieciakach, które wracając ze szkoły wcinają przed obiadem paczkę chipsów (czy tylko ja niemal codziennie widuję takich spryciarzy?), posiłkach jedzonych przed telewizorem (miska orzechów znika niezauważona). 

Od kilku dziesięcioleci sukcesywnie rosną też same porcje jedzenia. Poniższa fota dotyczy zapewne warunków amerykańskich (gdzie sytuacja jest skrajnie absurdalna - bo określenie "mały napój" dotyczy butli ponad pół litrowej), ale jeśli spojrzy się u nas na opakowania w sklepach i wszelkie promocje typu: zjedz dwa zapłać za jeden (btw:choć i tak płaci się za dwa) nie ma się wątpliwości, że tendencja jest podobna.

Fota z netu



Wracając do witariańskiego ciasta, za pierwszym razem jak je robiłam wydawało mi się, że strasznie go mało. Później, jak okazało się, że spokojnie osiem osób zjadło po kawałku i dało radę, pomyślałam, że w zasadzie po co zjadać przeolbrzymi kawałek jak to zwykle (za wegetariańskich jeszcze czasów) bywało u ciotek, które ładowały dzieciakom porcje większe, niż talerzyk do ciasta. Teraz wydaje mi się, że wystarczy jak się zaspokoi potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego, ale deserem się nie napcha tak, że wychodzi nosem. Jasne, czasami z różnych powodów ma się ochotę zaszaleć, ale na dłuższą metę nie jest to dobry sposób traktowania swojego ciała.















czwartek, 1 listopada 2012

Banana Moccha i surowa czekolada.


Na brzydką pogodą, podły nastrój, większe i mniejsze smutki najlepsza jest niewątpliwie czekolada.  No, może nie do końca, bo przez różne sprawy humor mam ostatnio dość podły, ale na małe smutki albo zawieruchę działa bezbłędnie. Ostatnio raczę się przepyszną wersją gęstej, mrożonej kawy (tak, nie ma nic lepszego zimą niż lodowe desery!); zmodyfikowany przeze mnie przepis pochodzi stąd, zweganizowana wersja, poniżej:

1.5 mrożonego banana
pół filiżanki mocnej kawy (zimnej)
filiżanka mleka (sojowego, orzechowego migdałowego) z lodówki
łyżeczka cynamonu
2 czubate łyżeczki kakao (może być surowe, natomiast rozpuszczalne odpada)
1 łyżeczka masła orzechowego

Wszystkie składniki blendujemy i gotowe! Smak tego shake'a jest fantastyczny, konsystencja przypomina fast foodowe wersje (mega gęste i słodkie), mocno czekoladowy akcent zaspokoi z pewnością gusta niejednego miłośnika czekolady :) A przy okazji w składzie nie ma cukru - samo zdrowie! 

Jeśli to za mało i na zaleczenie chandry potrzebna jest podwójna dawka czekolady, polecam wypróbowanie surowej czekolady z wiśniami i jagodami acai. Mój P. mnie ostatnio rozpieszcza małymi smakołykami, oto jego ostatnia zdobycz z jakiejś przeceny:


ps. I najlepszego z okazji Światowego Dnia Weganizmu! U mnie nastąpiło połączenie Święta Zmarłych i Dnia Wegan - w ogrodzie pali się światełko dla moich ukochanych psów, które odeszły i za wszystkie zwierzaki, które umierają przez nas, czy lądują na talerzach :/

niedziela, 19 sierpnia 2012

Addio pomidory! Plus konfitura cytrynowa i inne przetwory.

Dżem ze śliwek, bananów, jabłek i malin.

Nie lubię robienia przetworów w hurtowych ilościach, wizja wypestkowania wiadra śliwek, wiśni czy czegokolwiek innego napawa mnie wstrętem na tyle, że jestem w stanie zrezygnować z jedzenia domowych dżemów :)

Co innego robienie po 2-3 słoiki dziennie, za każdym razem czegoś innego! Nie nudzę się wówczas, mogę  robić różne smaki i przy okazji wykorzystywać na bieżąco jakieś pałętające się po kuchni warzywa i owoce. W ciągu ostatniego tygodnia powstało sporo słoików, poniżej relacja :)

Jeśli miałbym wymienić jedno, najukochańsze warzywo, byłby to pomidor. Pomidorowy sezon jest przez mnie wyczekiwany co roku tym bardziej, że już od dawna przez większość roku pomidory to w większości produkty pomidoropodobne. Niby kształt ten sam, kolor nie zawsze, ale jakiś czerwony przypomina, ale smak... :/ Beznadzieja.

Od jakiegoś czasu kupujemy w sezonie pomidory na wsi, od kogoś, kto hoduje w zasadzie tylko te rośliny i różnica między nimi a firmówkami typu "Janów" jest nie do opisania. Po wstawieniu do kuchni koszyka z pomidorami roznosi się piękny zapach (pytanie: czy marketowy pomidor jeszcze pachnie?), do tego udało mi się w tym roku kupić też pomidory czarne, żółte i - nazwa straszna - bawole serca. 

Nie da się niestety przechować świeżych pomidorów, dlatego smętnie nucąc "Addio pomidory" zabrałam się do zrobienia pomidorowych zapasów w słoikach, aby zachować na jesień i zimę chociaż wspomnienie ;)

I tak powstały:

 Pomidory z cukinią 


 Pomidory z żółtą, zieloną i czerwoną papryką


 Przecier pomidorowy z ziołami


Fasola w sosie ze świeżych pomidorów

Zrobiłam jeszcze zupę - krem z pomidorów, ale gdzieś zapodziało się zdjęcie. Przepisy bardzo proste, wymyślane na bieżąco, dodam tylko, że nigdy nie chce mi się pasteryzować słoików, więc wlewam po prostu wrzący dżem czy przecier do wyparzonego słoika, zakręcam nakrętką przetartą spirytusem i stawiam do góry dnem. Nic nie pleśnieje ani się nie rozszczelnia, zawsze bez problemu trzyma do zimy, więc polecam leniuchom :)

A na koniec przepis na konfiturę cytrynową. Chociaż cytryna nie jest u nas owocem sezonowym i taki dżem można  robić przez cały rok, to na fali entuzjazmu przygotowałam dwa słoiki do zimowej herbaty. Cytrynowa konfitura jest niezwykle aromatyczna i fajnie rozgrzewa dzięki imbirowi, ma wyraźny - jednocześnie kwaśny i słodki - smak. Do rzeczy:

Potrzebny będzie:

cukier trzcinowy
cytryny (zużyłam chyba 8-10 cytryn)
nieduża laska wanilii, albo cukier waniliowy
imbir (najlepiej świeży)
cynamon
przyprawa do szarlotki (anyż, kardamon, sproszkowane goździki)


W garnku gotujemy około pół szklanki wody dodając kawałek imbiru (około 15-20 minut). Można albo zetrzeć imbir na tarce, albo zostawić korzeń w całości i wyjąć go przed przekładaniem konfitury do słoików. Woda powinna być mega ostra :) Dodajemy cukier, pokrojone i obrane cytryny, laskę wanilii. redukujemy na małym ogniu, aż mikstura osiągnie konsystencję konfitury (czyli wyparuje trochę wody) co jakiś czas mieszając, jeśli chcemy mieć cięższy, intensywny "zimowy" aromat, dodajemy jeszcze trochę przyprawy do szarlotki. Konfiturę przelewamy do wyparzonych słoików, zakręcamy, stawiamy do góry dnem i czekamy aż w takiej pozycji wystygnie. 


A na sam koniec...

sobota, 5 maja 2012

Lody na śniadanie, czyli jak dobrze być dorosłym!!!


P. - Jak byłem dzieckiem marzyłem o tym, żeby jeść lody na śniadanie...
Ja - Cieszę się, że mogę spełnić Twoje marzenie!




Powyższe lody są banalne w przygotowaniu i jak zaraz zobaczycie wręcz wstyd nazwać tych kilka czynności przepisem... A jednak... Kolejność wykonywania działań sprawia, że smakują one DOSKONALE! *


Należy zamrozić na kamień:
3 banany
garść truskawek
Zamrożone owoce blendujemy z odrobiną mleka sojowego.
Konsystencja nie do opisania!
*Potwierdzone także przez nie-wegan :P

czwartek, 1 marca 2012

Prasówka i banan w cieście

Cotygodniowy przegląd prasy, jak zawsze połączony z niewinną przyjemnością - najlepiej słodką, żeby złagodzić smak czytanych wiadomości...

Banan w cieście

mąka - miks pełnoziarnistej i zwykłej
mleko sojowe
szczypta soli
1 łyżeczki cynamonu
ekstrakt z wanilii albo domowy cukier waniliowy (zamykam w słoiczku na miesiąc cukier trzcinowy nierafinowany i rozkrojoną laskę wanilii - cudo!)
3-4 dojrzałe banany

sos:
mały jogurt naturalny (sojowy, rzecz jasna)
łyżeczka cynamonu
syrop z agawy, kukurydziany lub inny słód - do smaku

Z podanych składników zrobić ciasto o konsystencji gęstej śmietany, ja robię "na oko", czyli najpierw w misce ląduje mąka (około 3/4 szklanki), później stopniowo dolewam mleko (jednocześnie miksując), na koniec przyprawy (musi być mocno aromatycznie). Do gotowego ciasta wrzucamy pokrojone w plasterki banany i delikatnie mieszamy łyżką.  Smażymy na oleju, u mnie był arachidowy.

Poczęstowałam moje psy. Smakowało. BARDZO ;)

sobota, 4 lutego 2012

Shake winter away!


1. Pomarańcza, jabłko, banan, grapefruit, woda.


2. Banan, kiwi, pomarańcza, woda


3. Szpinak, jabłko, banan, woda



A jak i to nie pomoże, konieczna będzie wizyta w Vege Mieście, wegańska galaretka z owocami i kremem i kawa z waniliowym mlekiem sojowym!