Jeszcze z mrożonych truskawek, ale mam nadzieję, że to już ostatnie kupowane przed sezonem w takiej formie. W ramach raczenia się słodyczami, które nie powodują wyrzutów sumienia, przygotowałam mus słodzony daktylami i stewią. Świetny deser na gorące dni - lekki i niezapychający. Do dzieła!
Mus truskawkowy można przygotować w dwóch opcjach - z użyciem agaru (jak w poniższej wersji), lub z pominięciem tego składnika, jeśli nie mamy pod ręką roślinnej żelatyny. Wówczas zamiast chłodzić deser w lodówce, wstawiamy go do zamrażalnika.
Mus truskawkowy (przepis na trzy porcje):
1. Spód:
Filiżanka mielonych migdałów
Klika daktyli (jeśli suszonych, moczymy je w wodzie)
Szczypta soli
Łyżeczka oleju
Blendujemy wszystkie składniki dodając ewentualnie odrobinę wody, gotową masą wyklejamy spód foremek, z których łatwo będzie wyjąć gotowy deser (ja użyłam plastikowych pudełek po surówkach).
2. Mus i sos:
Garść mrożonych truskawek
Garść namoczonych przez noc nerkowców (jeśli nie mamy, można użyć po prostu dwóch garści truskawek)
Agar
Mleko sojowe
Sok z cytryny
Słodzidło według upodobań (u mnie odrobina stewii)
Esencja waniliowa (lub dowolna inna)
Nerkowce blendujemy z sokiem z cytryny, mlekiem sojowym (mniej niż 1/4 szklanki, tylko tyle żeby masa zrobiła się bardziej puszysta), esencją waniliową. Klika truskawek odkładamy do rozmrożenia, resztę blendujemy i dodajemy je do nerkowców. Słodzimy według upodobania. Agar rozrabiamy zgodnie z zaleceniami na opakowaniu (z powyższych składników powstało około 400ml musu, więc dodałam agar na taką właśnie ilość płynu), ale rozrabiamy go niewielką ilością gorącej wody (kilka łyżek). Rozpuszczony agar wlewamy do masy, wszystko mieszamy i przekładamy na migdałowy spód. Mus chowamy do lodówki (jeśli zależy nam na czasie, proponuję zamrażalnik), po stężeniu polewamy sosem ze zmiksowanych truskawek (bez żadnych dodatków, kwaśny sos dobrze koresponduje ze słodyczą musu).
Wygląda świetnie:)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńczy ja wiem czy takie bez wyrzutów sumienia? sto razy zdrowsze od sklepowych słodyczy, ale wciąż to kupa tłuszczu, nawet tłuszcz z orzechów w nadmiarze powoduje miażdżyce i jest niefajnydla serca. Tez byłam zdziwiona jak sie tego wszystkiego dowiedziałam na wykładzie Małgorzty Desmond, wczesniej do wzystkiego dolewałam oliwe, bo myślałąm że to takie zdrowe. Jak weganizm t o w niskotłuszczowej wersji, choć oczywiście taki deser czasem nie zaszkodzi
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, czy taka kupa - garść orzechów na trzy osoby to raptem kilkanaście sztuk na łeb, więc nawet nie ma dziennej dawki tłuszczu :)
OdpowiedzUsuńZnam różne stanowiska, np. na wykładzie o wegańskim żywieniu w sporcie dietetyk mówił, że tłuszcz należy czerpać właśnie z nieprzetworzonych źródeł - czyli orzechów, awokado, pestek i się ich nie bać. A oliwy i inne tego typu wynalazki traktować raczej okazjonalnie, osobiście też wolę zrobić sos ze słonecznika niż dolać oliwę do sałatki.
mrrr az slinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńWygląda super. Spodziewałam się tłuszczu w składzie, a tu proszę :-)
OdpowiedzUsuńFajny przepis.
Pozdrawiam!
No chyba zdrowszy tłuszcz z orzechów, niż węglowodany z pszenicy :P
OdpowiedzUsuńSuper przepis, mam trochę problem z orzechami, sama je uwielbiam, ale moja druga, alergiczna połówka może je spożywać w małych ilościach, mimo tego, kiedyś muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuńTłuszcz jest bardzo ważny dla organizmu, niektóre witaminy wcale nie rozpuszczają się w wodzie, tylko w tłuszczu. Lepiej jeść orzechy, niż jakieś ukryte tłuszcze utwardzane w jakichś przemysłowo przetworzonych produktach.
Swietne :) ja tylko czekam na sezon truskawek :)
OdpowiedzUsuńZapraszam
zdrowiezwyboru.blogspot.com
Ja również nie mogę się doczekać truskaw!
Usuń