czwartek, 8 marca 2012

Dzień kobiet




Wchodzę do jednego z państwowych przeszkoli w stolicy. Przy wejściu wisi tablica z pracami dzieci. Wielki napis: "Tyle kobiet dookoła nas..."
Ciekawa jestem, kim są ci, którzy kryją się pod słowem "nas". Pierwsze skojarzenie - no oczywiście, "nas" czyli ludzi (czy kiedykolwiek widzieliście napis "Tyle mężczyzn dokoła nas"?!). Świetnie, czyli dzieci w XXI wieku, w kraju, gdzie jest więcej kobiet niż mężczyzn cały czas uczy się, że są ludzie i kobiety. 
Druga tablica: "Zawody kobiet". Kolorowanki, które dzieci malowały kredkami. No i czego można by się spodziewać po zawodach kobiecych? Według tej tablicy do wyboru są tylko: fryzjerka, sprzedawczyni w spożywczym, pielęgniarka, nauczycielka, gospodyni domowa (SIC!)
Kurwa, wydawało mi się, że współczesne metody nauczania przyswoiły już pewne kwestie. Ja uczyłam się niemieckiego z podręcznika, w którym Herr Seitz chodził do biura (gdzie już czekała na niego sekretarka z kawą), a Frau Seitz była gospodynią i nikim więcej. Tochter po powrocie ze szkoły pomagała w kuchni, a Sohn z ojcem robili dużo ciekawsze rzeczy. 
Jaki przekaz dostaje od małego dziewczynka malując takie bzdety, albo przygotowując rysunki do wystawy "Tyle kobiet dookoła nas"? 
1. Jej ambicje nie powinny sięgać za daleko - w grę wchodzi zawodowe przyuczanie i nic poza tym. Czy ktoś kiedykolwiek widział na takiej wystawie obrazki przedstawiające gitarzystkę, babkę w laboratorium chemicznym, czy chociaż - no dobrze, nie wymagajmy od razu tak wielkich ekstrawagancji - kierowcę, czy architekta - kobietę?
2. Rzeczywistość, świat to nie jest przestrzeń kreowana przez kobiety. Stanowią one dodatek do tego, co  go konstytuuje, czyli mężczyźni. Powiedzcie sobie na głos zdanie "Tyle kobiet dookoła nas". FCK. Dziwnie, nieprawdaż? Mówiąc to, nie czuję się częścią "nas", no bo niby jak to rozumieć?

Przerażające jest przede wszystkim to, że przekaz ten w dużym stopniu formułują kobiety, w tym przypadku przedszkolanki. Wychowują kolejne pokolenie kobiet, które będzie musiało coś udowadniać, wychodzić poza stereotypy, być może przebijać się przez mur niezrozumienia i pogardliwych spojrzeń, kiedy oświadczą, że chcą się kształcić na pilota, chemika czy zamierzają zawodowo grać na perkusji. Sama wykonuję zawód, w którym najpierw muszę udowodnić, że jako kobieta w ogóle jestem w stanie wykonać swoją pracę dobrze. Kiedyś usłyszałam "komplement" od znajomego - "Super! Nie słychać, że robi to kobieta". Chyba nie trudno sobie wyobrazić, jak się wkurwiłam. 
Wiem, że to co robię, robię dobrze, czyli (według standardów): tak samo jak faceci; od jednych lepiej, od drugich gorzej, czyli jak ze wszystkim w życiu. Beznadziejne jest tylko to, że żeby zyskać szacunek muszę na to pracować dwa razy więcej. 
Amen.



I'm just a girl. That's  all that you'll let me be



Take this pink ribbon off my eyes
I’m exposed
And it’s no big surprise
Don’t you think I know
Exactly where I stand
This world is forcing me
To hold your hand
’Cause I’m just a girl, little ’ol me
Don’t let me out of your sight
I’m just a girl, all pretty and petite
So don’t let me have any rights

Oh...I’ve had it up to here!
The moment that I step outside
So many reasons
For me to run and hide
I can’t do the little things I hold so dear
’Cause it’s all those little things
That I fear

’Cause I’m just a girl I’d rather not be
’Cause they won’t let me drive
Late at night I’m just a girl,
Guess I’m some kind of freak
’Cause they all sit and stare
With their eyes

I’m just a girl,
Take a good look at me
Just your typical prototype

Oh...I’ve had it up to here!
Oh...am I making myself clear?
I’m just a girl
I’m just a girl in the world...
That’s all that you’ll let me be!
I’m just a girl, living in captivity
Your rule of thumb
Makes me worry some

I’m just a girl, what’s my destiny?
What I’ve succumbed to Is making me numb
I’m just a girl, my apologies
What I’ve become is so burdensome
I’m just a girl, lucky me
Twiddle-dum there’s no comparison

Oh...I’ve had it up to!
Oh...I’ve had it up to!!
Oh...I’ve had it up to here!

2 komentarze:

  1. Podpisuję się; jak widzę dział z zabawkami dla dziewczynek w marketach to mnie głowa boli i jestem wdzięczna swojej rodzinie, że mnie jakoś przed tym wszystkim uchroniła. Miałam też chyba szczęście do szkół, bo wszywanie guzików, robienie kanapek i wkręcanie śrubek nie było na zajęciach technicznych w żaden sposób dzielone, wszyscy robili kanapki, wszyscy wkręcali śrubki. Usłyszałam raz od mojej nauczycielki, że "myślę jak chłopcy" i to miało być według niej komplementem- sprawdza się więc to, co piszesz o kobietach, które wychowują kolejne pokolenia kobiet, niestety. Najlepszego. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam nic przeciwko byciu kobietą. Ba, uwielbiam ten stan. Jednak, gdy słyszę, że nie mogę być dobrym kierowcą, bo jestem kobietą. Albo wyrażam głośno swoje zdanie na tematy "męskie" i widzę wzrok pełen pogardy, to mnie po prostu szlag trafia. Najważniejsze to nie dać się, a tym, którzy wciskają Nas na siłę w stereotypowe role pokazać odpowiedni palec ;)

    OdpowiedzUsuń