czwartek, 29 marca 2012

Mój weganizm nie wystarczy

Jestem pewna, że skończę jako totalny świr, którego ludzie będą omijać z daleka. Ekstremistka, która nie usiądzie przy stole, na którym będzie się znajdowało jakiekolwiek mięso, nie pojedzie samochodem ze skórzanymi fotelami, a debilne baby w futrach będzie bez skrępowania obrzucać na ulicy wyzwiskami.
Na razie jeszcze mam znajomych, którzy są po ciemnej stronie mocy, ale myślę, że z biegiem lat nasze drogi się rozejdą. Im bardziej wszyscy "dorośleją" - zaczynają myśleć tylko o swojej dupie, chcą trzepać kasę, mieć dzieci, obiady niedzielne i lepszą furę, tym bardziej ja chcę chodzić na demonstracje, przestać kupować cokolwiek, dyskutować o tym, co za oknem a nie w TV.

Wiem, że mój weganizm nie wystarczy. To już za mało. Z tego, że ja sama nie zjem w ciągu swojego życia pewnej ilości zwierząt, nie kupię zdartych z żywych stworzeń skór, nie dam zarobić Lorealowi, nic więcej nie wyniknie, bo w jakimś sensie to "już się stało". Coraz mocniej rozumiem, że by to wszystko miało sens i mogło faktycznie wpłynąć na rzeczywistość, trzeba się wciągnąć w pokazywanie innym w jakim syfie żyją. Wszyscy bardzo chętnie wciągną kurczaka z KFC, ale historii związanej z martwym zwierzęciem na swoim talerzu nie chcą znać. 
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego w ogóle tak i jest i jak to się stało, że tak precyzyjnie i łatwo oddzieliliśmy od siebie proces i efekt? Czemu zrzeczenie się odpowiedzialności za to, co się działo chwilę wcześniej, za cierpienie w imię zaspokojenia swoich zachcianek uznaliśmy w ogóle za możliwe, a dziś w zasadzie za jedyną i powszechnie aprobowaną drogę? Kto to właściwie wymyślił?
Jeśli chcesz jeść mięso, jedz, proszę, ale weź to ze wszystkim - świadomością, konsekwencjami, całym procederem. 


Rozmowa z dzieciakami:

dziecko -  a wiecie co jedzą wilki?
dzieciaki - co?
dziecko - obrzydlistwa: flaki, serca!
dzieciaki - fuuuuu! bleeeeeee! straszne!
ja - ale przecież człowiek też je takie rzeczy.
dzieci - jak to? Nie, człowiek nie je.
ja - Je, tak samo zjada zwierzęta, ich mięśnie i flaki
dzieci - o fffffuuuuuuuuuu! Ohyda!
dziecko - to ja nie chcę. Już nigdy nie tknę kotleta.

Z niezwykłą ciekawością czytam blog Matki weganki. Nieraz słyszałam ogłupiające dzieci teksty: "No zjedz kanapkę, bo śwince będzie przykro jak jej nie zjesz"(o bułce z szynką), a jak kiedyś zwróciłam uwagę, że chyba dziecko nie powinno być oszukiwane, a stwarzanie rozdźwięku między świnką na obrazku, słodką maskotką, a zwierzęciem, które się je, jest fałszowaniem rzeczywistości, usłyszałam, że no przecież nie można dziecku powiedzieć o zabijaniu. Otóż blog Matki Weganki doskonale pokazuje, że dziecko, które wie co się dzieje ze zwierzakami i nie je mięsa, nie ma rozwalonej psychiki, nie śnią mu się koszmary i nie staje się nagle zalęknionym stworzonkiem, które musi iść na terapię. Za to nie przyjdzie mu do głowy zamykanie owadów w słoikach, wyrywanie skrzydełek czy katowanie kota.


Od dwóch dni rozmawiamy z P. o filmie "Mieszkańcy Ziemi". Ja nie mogę go obejrzeć bo wiem, że po nim czeka mnie psychiatryk. Niestety i tak wiem, jak przerażająco okrutni, wymyślnie torturujący zwierzęta są ludzie. P. przy filmie ryczał, a teraz jesteśmy oboje wściekli, że w ogóle podajemy rękę osobom, które wpieprzają zwierzęta. 

Dlatego mam zamiar podsyłać tego typu filmy różnym ludziom, a zwłaszcza tym, którzy z tak nieskrępowaną radością i entuzjazmem szczycą się przynależnością do mojego, jakże zacnego i szlachetnego, gatunku.




I feel so extraordinary
Something's got a hold on me
I get this feeling I'm in motion
A sudden sense of liberty
I don't care 'cause I'm not there
And I don't care if I'm here tomorrow
Again and again I've taken too much
Of the things that cost you too much


I used to think that the day would never come
I'd see delight in the shade of the morning sun
My morning sun is the drug that brings me near
To the childhood I lost, replaced by fear
I used to think that the day would never come
That my life would depend on the morning sun...


When I was a very small boy,
Very small boys talked to me
Now that we've grown up together
They're afraid of what they see
That's the price that we all pay
And the value of destiny comes to nothing
I can't tell you where we're going
I guess there is just no way of knowing


I used to think that the day would never come
I'd see delight in the shade of the morning sun
My morning sun is the drug that brings me near
To the childhood I lost, replaced by fear
I used to think that the day would never come
That my life would depend on the morning sun...


I feel so extraordinary
Something's got a hold on me
I get this feeling I'm in motion
A sudden sense of liberty
The chances are we've gone too far
You took my time and you took my money
Now I fear you've left me standing
In a world that's so demanding

3 komentarze:

  1. Przerażające jest to, że wiele osób doskonale zdaje sobie sprawę jak przygotowywane jest mięso, jak jest produkowane w okrutny sposób i nie widzi problemu w jedzeniu go. Zbywają to wzruszeniem ramion i brakiem zainteresowania. Zero emocji. Straszne...
    Ja mało filmów jestem w stanie obejrzeć, np. Earthling nie przetrwałam, obejrzałam 4 party (z 9 chyba; te 10-minutowe części z youtube'a) i to tylko z kartką na monitorze zasłaniającą makabrę, czytając tylko napisy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój Mąż obejrzał ten film (ja nie chciałam okupić zobaczenia go tygodniami depresji) i aktualnie jest w trakcie przechodzenia na wegetarianizm i rozważa dietę wegańską, więc film działanie wywołał pożądane. Powinni to pokazywać wszystkim twierdzącym, że nie potrafią żyć bez mięsa, bo jak słusznie zauważyłaś nikt nie myśli o tym jak kotlet trafił na talerz i co wcześniej przeszedł. Przede wszystkim nie ma też w ludzkiej świadomości połączenie zwierzę - kotlet i to jest chyba największy problem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nie jestem w stanie oglądać filmów - mimo tego, że o mnóstwie rzeczy od dawna wiem, czytam, słyszę, to ludzkie okrucieństwo jest dla mnie wciąż po prostu niewyobrażalne i z biegiem lat wcale nie przestaje mnie to męczyć. Wręcz przeciwnie...
    Sama niestety znam ludzi, na których niby takie obrazy robią wrażenie, ale nie zmieniają oni swojego życia, zbywają to tekstem "wiadomo, że tak jest" i ewentualnie nie żrą mięsa przez dwa dni.
    Mówię Wam dziewczyny, kiedyś wysadzę to wszystko w powietrze...

    OdpowiedzUsuń